Przez cały ten tydzień mam w szkole finals czyli testy semestralne. Mają one po 100 lub więcej zadań i trwają po 2 godziny. Jak na razie miałam historię (88%, które zamieni mi się na 98% bo zrobiłam extra credit) gitarę (100%) grałam piosenkę Jason Mraz - I won't give up i Chemie (80.4%) z Psychologii jeszcze nie mam wyników, ale musieliśmy napisać dwa eseje na dwa z przerabianych przez nas tematów i myślę, że poszło mi bardzo dobrze. Poza tym jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi z moim nauczycielem psychologii więc nie martwię się o moja A na koniec :)) Dziś dał mi mój list rekomendacyjny do collegu i jest przesłodki. Jutro czeka mnie matematyka i angielski... a potem PRZERWA ŚWIĄTECZNA 3 tygodnie! Nie mogę się już doczekać.
Jutro rano muszę wcześniej wstać bo jedziemy z moim kolegą zjeść razem jego urodzinowe śniadanie.
Ten weekend byłam całkiem zajęta. W piątek byłam na najpyszniejszych lodach świata, potem w kinie na Hobbit, a potem w restauracji Chilli, która jest świeeeeeetna. Baliśmy się, że będzie zamknięta o 23, ale nie była! Myślałam, że było zaćmienie księżyca więc mój jeden kolega cały czas się ze mnie z tego śmieje...
W sobotę trochę się pouczyłam, a potem mój kolega po mnie przyjechał i pojechaliśmy do niego do domu.
Nie zostaliśmy tam długo bo stwierdziliśmy, że pójdziemy na imprezę. W efekcie poszliśmy na trzy. Rano wróciłam o świcie do domku bo myślałam, że jadę z rana do San Francisco, ale nie pojechałam. W sumie dobrze bo miałam masę nauki na poniedziałek. Finals.... To strasznie wyczerpujące, ale jak na razie idzie mi bardzo dobrze! Zobaczymy jutro..
Wczoraj cały dzień nie było u mnie w mieścinie prądu. Moja rodzinka się zintegrowała i wszyscy siedzieliśmy (oprócz Shianny bo ona była u jej chłopaka, ale za to z kuzynami i dziewczyną Devina) w piwnicy przy kominku i graliśmy w karty. Najpierw graliśmy w Phase 10, a póżniej w najśmieszniejszą grę świata, która nazywa się CARDS AGAINST HUMANITY. polecam!
Jutro rano muszę wcześniej wstać bo jedziemy z moim kolegą zjeść razem jego urodzinowe śniadanie.
Ten weekend byłam całkiem zajęta. W piątek byłam na najpyszniejszych lodach świata, potem w kinie na Hobbit, a potem w restauracji Chilli, która jest świeeeeeetna. Baliśmy się, że będzie zamknięta o 23, ale nie była! Myślałam, że było zaćmienie księżyca więc mój jeden kolega cały czas się ze mnie z tego śmieje...
W sobotę trochę się pouczyłam, a potem mój kolega po mnie przyjechał i pojechaliśmy do niego do domu.
Nie zostaliśmy tam długo bo stwierdziliśmy, że pójdziemy na imprezę. W efekcie poszliśmy na trzy. Rano wróciłam o świcie do domku bo myślałam, że jadę z rana do San Francisco, ale nie pojechałam. W sumie dobrze bo miałam masę nauki na poniedziałek. Finals.... To strasznie wyczerpujące, ale jak na razie idzie mi bardzo dobrze! Zobaczymy jutro..
Wczoraj cały dzień nie było u mnie w mieścinie prądu. Moja rodzinka się zintegrowała i wszyscy siedzieliśmy (oprócz Shianny bo ona była u jej chłopaka, ale za to z kuzynami i dziewczyną Devina) w piwnicy przy kominku i graliśmy w karty. Najpierw graliśmy w Phase 10, a póżniej w najśmieszniejszą grę świata, która nazywa się CARDS AGAINST HUMANITY. polecam!
polecam to wygooglować |
edna z imprez już dawno temu, ukradłam komuś z instagram'u |
Okej, ja kończę bo i tak piszę tą notkę tylko, żeby się nie uczyć.
BUZIAKI :*