Obierając swój kierunek i cel, niezależnie od wieku, miejsca czy czasu,
narażamy się na wątpliwości. Ryzyko to odwieczny kompan wyborów.
Towarzysz każdej podróży.
Za tydzień będę już w stanach, sama. Trochę na drugim końcu świata, około 9 tys km od domu.
Chyba się nie boje, a może i tak, sama nie wiem. Zawsze jak się mnie o to pytają mówię, że nie - TAKA ODWAŻNA JESTEM. W czwartek pewnie umrę ze stresu, ale to jeszcze mam trochę czasu.
Piątek raczej przeżyje wegetatywnie. Oby tylko się nie zgubić - a ja potrafię.
Miałam problem ze znalezieniem ambasady USA idąc na rozmowę z konsulem. Na budynku jest wielki napis THE AMBASSY OF UNITED STATES OF AMERICA, ale kto by tam zauważył.
Zdejmując pasek przy wejściu, zapomniałam go wziąć z powrotem. Ale po chwili, 40 minutach, sobie o nim przypomniałam i odzyskałam.
Chcąc pokazać wam teraz, że trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym lecąc na wymianę, powiem, że na spotkanie z konsulem miałam wyjść z domu o 8;00. Wstałam o 8;12.
Tak szybko jeszcze nigdy nie wybiegłam z domu. Myślę, że wyłączając budzik o 7;00 z nastawieniem TYLKO SIĘ PRZECIĄGNĘ I WSTAJE ten jedyny raz w życiu, uświadomiłam sobie, że można zebrać się w 2 minuty. Kanapki na śniadanie zjadłam po drodze. Tzn, kanapki jak kanapki, oddzielnie chleb, ser i pomidor, ale nie martw się mamo, dałam rade. Byłam idealnie 9;30 - tak jak było ustalone.
Odczekałam swoje w kolejce przed ambasadą i weszłam.
Sama rozmowa z konsulem trwała max. 3 minuty, wliczając w to czas, jaki był mu potrzebny, żeby porobić te swoje rzeczy na komputerze i wziąć ode mnie odciski palców. Był bardzo śmieszny i sympatyczny. Mówił, że też był exchange studentem i że to zmeniło całe jego życie oraz, że życzy tego samego i mnie. Powtarzał "'No problem, no problem" Po 3 dniach wiza była już u mnie w domu. Także nie ma co się stresować.
Aha, wypełniając wniosek o wizę, na pytania typu " Czu jesteś terrorystą i planujesz zamach?" starajcie się odpowiadać negatywnie, pomińcie rodzinne powiązania z Al Kaidą przy pytaniu, czy może jeden z członków rodziny jednak miał z nią coś wspólnego i spokojnie przejdźcie do pytania "Czy masz zamiar uprawiać w naszym kraju prostytucję".
Musiałam zakończyć niektóre etapy w moim życiu, chcąc zacząć nowy. Nie zawsze spotykając się z najlepszą reakcją, ale wszystko co nas spotyka w życiu czegoś nas uczy.
Mam sporo prezentów dla mojej host rodziny, ale nie wstawię na razie zdjęć bo mają oni dostęp do mojego bloga. Mam nadzieje, że im się spodobają. Najwięcej czasu na kupno ich poświęciła moja mama, za co jestem bardzo wdzięczna.
Z resztą to ona jest sprawcą tego wszystkiego co się niedługo zacznie i moją największą podporą teraz i już cały czas.
Ciężko się jest teraz ze wszystkimi żegnać. Począwszy od klasy, przez najlepszych przyjaciół do rodziny.
Staram się nie płakać, co średnio mi wychodzi patrząc na to, że po żegnaniu się z dziadkiem płakałam potem 15 minut w samochodzie. A przecież nie wyjeżdżam na zawsze, no błagam.
Moja kochana klasa podczas zakończenia roku szkolnego wniosła do klasy tort upieczony przez moją wychowawczynię z dużą świeczką oraz drugi przez Martę dla Caspra, który wraca do NY po roku spędzonym w naszej klasie.
Niczego się nie spodziewałam, a było mi niesamowicie miło. Dali mi też album ze zdjęciami z całego roku, cudownie podpisany. Dzięki Zosia za pieska <3
Najciężej jest z najbliższymi, ale damy rade. Będę bardzo tęsknić.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM |
Ale fajnie, że u Was w klasie był Amerykanin, pierwszy raz się spotykam z tym na blogu polskim :) Fajnie!
OdpowiedzUsuńBo to Polak :) tylko mieszkał w NY z 10 lat:)
UsuńJa tez zawsze na pytanie czy sie nie boje odpowiadam NIE, a teraz zostaly 2tygodnie do wyjazdu i przy byle okazji ogarnia mnie niepokoj. Ostatnio po imprezie z moimi przyjaciolkami, na drugi dzien jak ogladalam zdjecia to plakalam, ze przez najblizszy rok nie bedziemy miec takich wypadow. Ale cos sie konczy by cos innego sie zaczelo :) Opuszczamy przyjaciol w PL, ale zdobedziemy nowych w US. A Ci najlepsi i tak zostana, nie wazne gdzie bedziemy.
OdpowiedzUsuńO to trafilas na milego konsula. Zazdroszcze. Po moim było widac ze ma troche problem a nie "No problem" z wydaniem mi wizy. hahaha a moge zapytac czy dostalas wize na rok czy na dluzej? ;)
Dokładnie, masz rację. BRACI SIĘ NIE TRACI :p
UsuńA co do wizy, to czekając na rozmowe chciałam bardzo trafić do okienka z nim bo jak patrzyłam to wszyscy sie przy nim śmiali i odchodzili mówiąc THANK YOU THANK YOU albo DZIĘKUJĘ.
Mam tylko tą wize na rok, ale można ją przedłużać, z resztą sama pewnie wiesz :)
A ja smialo mowie, ze sie boje. Nie chce nikogo oszukiwac, a tym bardziej samej siebie.
OdpowiedzUsuńOgolnie to sama nie wiem, czego sie tak naprawde boje. Po prostu wszystko sie robi coraz bardziej realistyczne.
A wiec zycze ci juz milej podrozy i czekam niecierpliwie na pierwsza notke zza oceanu ;)
PS. ile dni przed rozpoczeciem jestes u rodzinki?
Tylko, że ja naprawdę do tej pory nie bałam się w ogóle i nie wiedziałam o co chodzi tym wszystkim ludziom, którzy mówili, że w życiu by się nie odważyli na takie coś. Teraz się chyba bardziej stresuje niż boję, jeżeli to w ogóle ma jakąś różnice.
Usuń8 dni przed rozpoczęciem jestem już w CA
Dziękuję bardzo, a ja czekam na Twoją!:)
jesteś słodka jak miód
OdpowiedzUsuńdzięki pati karczma anonim <3
UsuńSzafs pisz co u Ciebie
Usuństrasznie ciężko się to czyta, bo czuję to samo, chociaż pewnie boję się milion razy bardziej
OdpowiedzUsuńmusisz rozstać się z chłopakiem ? :c
OdpowiedzUsuńkiedy zaczyna się twój rok szkolny?
OdpowiedzUsuńZa tydzien:)
UsuńWitaj ! mam na imię Julka i także będę wymieńcem na rok szkolny 2012/2013. Obiecuję, że będę regularnie śledzić Twoje posty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jula
PS kiedy wylatujesz ? ja 22 sierpnia :)
Juz tu jestem od wczoraj:)
Usuńojej, pisz koniecznie jak jest! :)
Usuńja też w tym roku jadę na wymiane ;)
OdpowiedzUsuńkurcze trochę ci zazdroszczę, że masz już te wszystkie pożegnania w Polsce za sobą... ja wylatuje dopiero za miesiąc
dodaję twojego bloga u sb i czekam na kolejne notki, już z Ameryki ;)
pozdrawiam ;**
co tam kochana czekam na notke :( razem z pati karczma juz sie lubimy troche :)
OdpowiedzUsuńzastanawiam sie nad wyjazdem zagranice i musze przyznac, ze na sama mysl mnie cos paraliżuje, troche sie boję, że nie podołam. w każdym razie fajnie poczytać o kimś, kto się zdecydował i wyjechał, naprawde podziwiam i z niecierpliwością czekam na dalsze posty. poza tym życzę udanego pobytu:)
OdpowiedzUsuńKOCHANA, miałam zamiar napisać Ci powodzenia przed samym Twoim wyjazdem, ale sama byłam już w USA i nie dałam rady. Mnie też rozwaliły pytania z wniosku o wizę! Mam nadzieję, że u Ciebie w CA wszystko super - pewnie jest wręcz zajebiście, oglądając zdjęcia na fb :) Mam nadzieję że to początek najlepszego roku Twojego życia! Pozdrawiam z PL, Ola
OdpowiedzUsuńNo i jak tam? ;D Tyle już tam siedzisz, pisz jak wrażenia, co u Ciebie słychać, dorzuć pare fotek a blog będzie coraz częściej odwiedzany ;)
OdpowiedzUsuńpisz jak u Ciebie! :D
OdpowiedzUsuń