niedziela, 29 lipca 2012

Hello America

Jestem tu już ponad tydzień! Czas szybko leci. Nie miałam wcześniej do końca czasu niczego napisać. Teraz się zastanawiam co was najbardziej zainteresuje..
Może po prostu zacznę od początku.
Drogi pamiętniczku

Piątek, 20.07
Mój lot z Warszawy do Londynu był opóźniony około 50 minut przez co spóźniłam się na samolot do San Francisco. Super sprawa, patrzeć jak twój samolot jeszcze stoi, ale nie możesz wejść.
 Przebiegłam chyba z 500 metrów do mojego gate'u i się tak zmęczyłam... Na szczęście musiałam czekać 4 godziny na następny samolot więc sobie odpoczełam.
Miałam szczęście do ludzi, wszyscy których spotkałam byli niesamowicie mili. Na Heathrow pan, który już ze mnie żartował, że wciąż tam jestem, zawołał dla mnie jedną z pracowniczek lotniska - polkę. Pogadałyśmy chwilę, mówiła, że jestem odważna, decydując się na coś takiego, życzyła mi szczęścia i dobrej zabawy.

W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim za pomoc w skontaktowaniu się z moją host rodziną, doceniam wasze zaangażowanie w komentowaniu mojego statusu na facebooku :)
Skończyło się na tym, że moja rodzinka odebrała mnie z San Francisco, nie leciałam do Sacramento czy Los Angeles, jak chciał kochany pan w kasie na lotnisku. Zadbał o to bym pierwszego dnia zwiedziła całą Kalifornie, lecać z SF do LA, a stamtąd do Sacramento. Nie było bezpośredniego połączenia z SF do Sacramento z wolnymi miejscami w samolocie.

Shianna zrobiła transparent z napisem "WITAJ W AMERYCE PATRYCJA, JUŻ CIE WSZYSCY KOCHAMY".Opowiedziałam im jak nie mogli znaleźć mojego bagażu, że nie mam pojęcia co zjadłam w samolocie bo widziałam to pierwszy raz w życiu, i nie zorientowałam się, że przeszłam już odprawę imigracyjna i chciałam iść na inną, byłam taka zmęczona.. Wszyscy mnie tak straszyli tą odprawą, a mi nawet nie zajęła minuty.

Pojechałyśmy do In and Out na mojego pierwszego amerykańskiego hamburgera, a potem już do Valley Springs, trochę zasypiałam, ale mi się to nie udało..

Moja host familly jest szalona! Całą drogę śpiewały na całe gardło, kiedy było czerwone światło wyszły z samochodu i zaczęły tańczyć na drodze! Mam na myśli moje host siostry i przyjaciółkę jednej z nich, Tina (mama) prawie płakała ze śmiechu, tak jak i ja. Później jak Alissa już cały czas żartowała, że jedziemy drogą nr 12, a nie 26, która jest szybsza, jednak uznaje się, że jest bardziej niebezpieczna, już się trochę irytowała, ale wciąż się śmiała, jak zawsze tutaj.

Dojechałyśmy do domu, gdzie czekał mój host brat i jego kolega. Host tata był 3 dni w pracy.  Pogadaliśmy chwile, dałam im prezenty i padłam. Bardzo im się podobały. Śpię teraz z Shianna, bo Alissa jeszcze nie wyjechała do college'u, tzn narazie spałam z nią w domu ze 3 razy bo ciągle w nocy coś robimy.

Sobota, 21.07
Shianna zabrała mnie na przejażdżkę po okolicy. Tu jest naprawdę pięknie. Obok palm są normalne drzewa, jeziora, góry.. wszystko. Niesamowicie gorąco i słonecznie.

Rozmawiałyśmy o tym, że w Polsce właściwie można prowadzić samochód od 18 lat i że ja nawet tutaj nie będę mogała bo zabrania tego regulamin wymiany. Tak więc zamieniłyśmy się miejscami i złamałam pierwszą zasade tego dnia. Potem złamałam jeszcze trzy, ale to już jest tradycja tutaj. A tradycji się przestrzega - zwłaszcza jak się jest w innym kulturowo kraju :)
Tak więc - prowadziłam samochód! Jestem dobrym kierowcą. Tutaj wszystkie drogi są świetne. Mały ruch, równo, idealnie. Śmiałyśmy się bardzo, że nas nie zabiłam i pojechałyśmy po Csarinę - przyjaciółkę Shianny.
Musiałam kupić adapter do gniazdka, bo tu są inne, więc pojechałyśmy do Lodi - miasta obok, większego. Potem poszłyśmy do sklepu wszystko za $0,99, ale nic nie kupiłyśmy. W sklepie obok przymierzyłyśmy chyba wszystkie sukienki. Właściwie to były zawody.
Nic nie kupiłyśmy.

Wieczorem była impreza. Nie różniła się niczym od naszych polskich.. Może tylko tym, że była w garażu i częściowo na zewnątrz przy samochodach, były czerwone kubeczki i graliśmy w grę, która nie pamiętam jak  się nazywa.. Ale trzeba trafić piłeczką pimpongową do kubeczków na przeciwko, jak się trafi to tamta drużyna pije ich zawartość. Ja i mój kolega, którego imienia nie pamiętam - wygraliśmy!

Spałyśmy w jakimś super dużym, wypasionym domu z wszystkimi bajerami, wielkim basenem i ogrodem.
Rano pojechałyśmy razem z Csariną i Taylor do domu. Nic nie robiłyśmy cały dzień.. Odpoczywałyśmy.. Jedynie odwiedziłyśmy chłopaka Shianny w domu, tzn, teraz już chyba byłego.

Tutaj nie ma co robić więc wszyscy siędzą w basenach, nad jeziorem lub gdzieś jeżdżą.
Wróciłyśmy do domu. Pytanie " Are you ready for another party?" no i pojechałyśmy. Tym razem była ona w lesie.. Wśród samochodów JAK NA TELEDYSKU JUSTIN BIEBER BOYFRIEND tylko było ciemno przez co nie pamiętam stamtąd nikogo.  Byłyśmy tam krótko bo zaczęło padać! Tutaj nigdy nie pada w lato więc wszyscy byli strasznie zdziwieni, do tego była burza i padał grad. Na szczęście to trwało z godzinę. Już nigdy więcej nie widziałam tutaj chmur. We 4 pojechałyśmy do domu, ja i Taylor poszłyśmy spać (jeszcze wtedy o godzinie 12 byłam martwa przez różnice czasu ) Shianna i Csarina spały na dworze, noce są bardzo ciepłe, a niebo jest białe od gwiazd. To nie była miła noc dla Shianny. Powiem tyle - dziewczyny, jeśli narzekacie na polskich chłopaków - przestańcie.

Niedziela, 22.07
Zrobiłyśmy z Taylor rano pancakes, nie bardzo wiedziałyśmy gdzie jest Shianna z Csariną, ale okazało się jak już pisałam, spały na dworze - po tym jak chłopak (wtedy juz raczej były) do niej przyjechał porozmawiać.
Zjedliśmy wszyscy śniadanie i już nie pamiętam co robiłyśmy.. Chyba oglądałyśmy Project X, ale nie jestem pewna.
To chyba jednak było w sobotę.
W niedzielę przyszedł Jayson - przyjaciel Shianny, posiedzieliśmy chwilę w domu i pojechaliśmy do Travisa. On ma niesamowity dom, super basen i piękny widok na całą dolinę! Byliśmy tam cały dzień, pływaliśmy, jedliśmy.. Jayson i Travis wrzucili mnie za ręce i nogi do basenu... wcześniej zrobili to Shiannie i się z niej bardzo śmiałam. Bardzo ich lubię, są strasznie zabawni i kochani.
Potem jakoś o 22 wszyscy razem z Jake'iem i Sean'em pojechaliśmy do kina na Ted.
Właściwie nie mam tu na co wydawać pieniędzy bo wszyscy mi wszystko stawiają. Powoli mnie to denerwuje i krzyczę I WILL PAY FOR IT, ale rzadko działa.
Po kinie szukaliśmy otwartego po 12 miejsca, żeby zjeść i poszliśmy do In and Out, tak się tu można najeść.. Porcje są ogromne, nie da się dokończyć.

Na tych chłopców akurat narzekać nie można, są świetni, raczej wole tu spędzać czas z chłopakami, mniej dramatyzują i nie piszą ciągle smsów.


Poniedziałek, 23.07
Nie mam pojęcia co robiłam w poniedziałek. Może nawet źle to wszystko umiejscowiłam w czasie.. nieważne, przejdę dalej. Trudno ogarnąć cały tydzień naraz.

Wtorek, 24.07
W ciągu dnia pojechałyśmy z Shianna na poolparty do Rayana na chwilę, bo potem miałyśmy Volleyball Camp. Było sporo osób, wtedy wszyscy zaczęli mnie nazywać P-Diddy.
Siatkówka: na początku byłam z dziewczynami, które chcą się dostać do Varsity - czyli najlepszej druzyny szkolnej, takiej co dostaje stypendia i jeździ na zawody. One tak dobrze grają... Nie widziałam nigdy nikogo w tym wieku grającego tak dobrze.. Treningi w szkole wyglądają zupełnie inaczej niż wf w polskiej szkole.. Za każdą dobrze zrobioną rzecz dostajesz takie wiwaty jak byś co najmniej wygrał olimpiadę, a jeśli coś pójdzie nie tak nie krzyczą - nic się nie stało, tylko, że NICE TRY. Najważniejsze tutaj to się starać dobrze bawić i angażować.
Obóz trwał 3 dni, następne dwa dni przeszłam do innej sali, na niższy poziom i już było super.
Były to 3 dni po 3 godziny. Od 17 do 20 byłyśmy w Stockton - Delta College. Bardzo ładny, prywatny uniwersytet. W Stockton mieszkają praktycznie sami czarnoskórzy ludzie więc się raczej nie wysiada z samochodu by pospacerować. Podobno dużo tu strzelanin. Na moje oko to miasto wyglądało spokojnie, jest bardzo ładne i dużo większe nić Valley Springs, gdzie mieszkam, tylko całkowicie puste, rzadko widziałam kogoś na ulicy.

Wieczorem u Rayana w domu było movie night. Śmialiśmy się, że znów mamy 6 lat bo zbudowaliśmy FORT - najlepszy na świecie, ogromny - na cały salon! oglądaliśmy w nim filmy. Tzn, kto oglądał ten oglądał. Skończyło się tak, że wytrwałam tylko ja, Rayan i Jake. Wczuliśmy się z Rayanem w film - Jake już go wcześniej widział. Wszystko zgadywaliśmy i..  szło nam świetnie - skończyło się tak jak przewidziałam.

Środa, 25.07
Ja, Shianna, Csarina, Jake, Rayan x2 , Cameron, Joe pojechaliśmy do szkoły po plan lekcji. Ja oczywiście nie dostałam swojego bo nawet nie byłam zarejestrowana.. Wszyscy się mnie pytali jakie mam classes, bo może będziemy mieć jakieś razem.

Na dzień dzisiejszy już mam swój plan i mam 2 lekcje z Jake'iem
US History i Photograpthy )
 - którego bardzo lubie. Jedną z Rayanem jednym i drugim
 ( Chemistry )
Więc super. Może mam jeszcze jakieś z kimś, ale nie sprawdzałam.
Moje pozostałe przedmioty to:
Calculus (matematyka - prawie najwyższy poziom, potem jest tylko AP)
Health and Welness ( w tym joga ) - chyba zmienię to jednak na tenisa
English IV - najwyższy poziom, na razie sobie tego nie wyobrażam, pan dyrektor chyba mnie przecenia.
Ceramics. - też się sobie dziwie, że to wybrałam.
Myślę czy nie zamienić Chemii na Biologię, ale mam jeszcze 2 tyg, żeby zdecydować.

 I tak czy siak muszę się uczyć i tego i tego, jednej rzeczy będę musiała sama, żeby zdać GED, ale chyba bardziej potrzebuje jednak biologii.

Szkoła zaczyna się o 8:32 lub 31.
- serio.

Po szkole pojechałam znów na siatkówkę - dostałam koszulkę :D Już drugą - pierwszą dlatego, że jedziemy z Shianna na wycieczkę do Washington DC - tu chyba przy każdej okazji dostaje się koszulki.

Wieczorem pojechaliśmy na teren Valley Springs Primary School z Csariną, Jake'iem, Cameron'em, Joe bawić się w hide and seek - chowanego. Poważnie.
Trochę się bałam bo było strasznie przerażająco i ciemno - no i śmiesznie.
Miałam z Jake'iem taką super kryjówkę, leżąc w kwiatkach i jakiś krzakach, że nas nie znaleźli W OGÓLE.
Przy okazji było pięknie - białe niebo, Jake pokazał mi Wielki Wóz, który jest naprawdę wielki... i strasznie widoczny - na początku nie zauważyłam :P Nie, poważnie, wygląda super.

Czwartek, 26.07
Do godziny 14 leżałyśmy z Shianna i Csariną na materacu w salonie - bo tam spałyśmy. Oglądałyśmy filmy i jadłyśmy. Potem pojechała z moją koordynatorką do szkoły mnie zarejestrować i wybrać przedmioty. Byłam ten u niej w domu i poszłyśmy do parku. Mówiła, że strasznie szybko się zaaklimatyzowałam i w szkole mam pomagać innym exchange students się przystosować bo ja nie mam z tym żadnego problemu. Poza tym miło usłyszeć, że wszystko się ze mną łatwo załatwia i mam super angielski. Żartowała, że musiała czekać prawie tydzień, żeby mnie poznać bo byłam tak zajęta, że nigdy nie było mnie w domu.
Mówiła też, że nie mogę mieć chłopaka, ale mogę mieć dziesięciu. Bo jak będę miała jednego to będę ciągle wśród tylko jednej grupy ludzi, a jak 10 to 10 razy więcej. Jest naprawdę bardzo sympatyczna i wydaje się być bardzo opiekuńcza. Mówiła, że jest niesamowicie podekscytowana na ten rok.
Potem ostatnie 3 godziny siatkówki, czuje się trochę siatkarką ;p Dobrze zainwestowane $80.
Tzn, nie moje - Tiny (mamy) oni są naprawdę kochani, traktują mnie 100% jak swoją trzecią córkę. Nigdy za nic nie płacę bedąc z nimi.

Po siatkówce nic nie robiłyśmy - wróciłyśmy do domu, bo Tina nie pozwoliła nam iść na imprezę do Jake'a bo on mieszka w San Andreas, nie w Valley Springs. I dobrze się stało... Tej nocy jeden z naszych kolegów został transportowany helikopterem do szpitala w San Francisco  bo rozwalił sobie rękę chcąc wejść do szkoły przez okno - rozbijając je kamieniem. Policja będzie pewnie dochodzić wszystkiego więc lepiej, że nas - a w szczególności mnie tam nie było - nie chcę jeszcze stąd wyjeżdżać..

Piątek, 27.08
To był dobry dzień.
Oprócz tego, że żyliśmy wydarzeniem zeszłej nocy, wspominając głupotę naszego kolegi.
Koło 13 pojechaliśmy - ja, Csarina, Shianna, Rayan, - do San Andreas. Odebrałam wtedy mój plan lekcji, zrobiłam  Senior pic, Shianna poszła na jakieś zebranie samorządu czy coś.. My z Csariną i Rayanem pojechaliśmy zatankować i kupić jakieś żarcie. Rayan to najśmieszniejszy człowiek świata - a raczej jeden z wielu tutaj. Kupił nam  Choco Taco - lody w kształcie taco, bardzo czekoladowe i pyszne. Mówił, że to najlepsza rzecz świata i że nie mogę zaprzeczyć.

Często mnie tu pytają co najbardziej -dotychczas- podoba mi się w Ameryce - także powiedziałam Rayanowi, że niezaprzeczalnie jego Choco Taco.

W ogóle trochę się już ze mnie zrobił żartowniś, zdarza mi się powiedzieć naprawdę dobry żart, jak mam dobry dzień to nawet dwa.

Wróciliśmy do szkoły po Shiannę i udaliśmy się do Jake'a. Poczekaliśmy tam na Rayana i wszyscy razem + Joe, pojechaliśmy do CANY ROCK - najpiękniejsze miejsce, które do tej pory widziałam w Kalifornii ( Nie licząc Golden Gate Bridge )
Jest to rzeka z wodospadami, w której są wielkie skały, z których się skacze lub ślizga jak na zjeżdżalni do wody. Było mega super ekstra - tyle powiem. Nadal mam zakwasy.
Byliśmy tam cały dzień.
Jake i Rayan skoczyli z takiej niebezpiecznej skały, że krzyczałam na nich z 20 minut zanim to zrobili, że się zabiją, połamią - wszystko naraz. Mówili, że prawdopodobnie jestem od nich mądrzejsza i mam racje, ale cały zeszły rok mieli geometrie więc dadzą rade. Tak naprawdę bali się jak dzieci. Jake mówił, że nigdy nie dawno nie miał takich motyli w brzuchu i czuje się jakby miał się rozpłakać. Shianna i Csarina się z nich bardzo śmiały, że są idiotami ( i inne takie pieszczotliwie określenia).
Skała okazała się mniej niebezpieczna niż myślałam, przeżyli i są cali i zdrowi.
Wiwatując Jake krzyczał wskazując na Shiannę i Csarinę "fuck you! and you!" na mnie - "Not you, you're cool" Powdrapywaiśmy się na inne skały, trochę popływaliśmy i poszlismy na ślizgawkę, trochę BARDZO się bałam, ale w końcu sama zjechałam i było super. Były tam też kawałki prawie płaskie i kręte, gdzie tylko się kładło i płynęło z nurtem - polecam wszystkim.

Wieczorem wróciliśmy wszyscy do Valley Springs - w naszym domu była movie night. Przyjechał jeszcze Sean. Shianna i Jake wybrali dwa filmy w wypożyczalni. Let Me In i jakiś jeszcze drugi - był taki nudny i głupi, ale obejrzeliśmy bo Jake mówił, że to jego ulubiony - 99%, że kłamał.

Wymiana zagraniczna pozwala odkryć nowe zainteresowania i talenty. Ja już swój odkryłam. Jestem świetna w zgadywaniu dalszej fabuły filmu. Zgadłam dokładnie wszystko ze szczegółami w Let me in. Na początku wszyscy się śmiali, że to nie fucking Twiligh jak mówiłam, że dziewczynka w filmie na pewno jest wampirem, a jej "tata" to jej chłopak bo wampiry się przecież nie starzeją, a ona na pewno ma już ze sto lat. No i zobaczyli, potem nie wierzyli mi, że nigdy nie oglądałam tego filmu.

Z ciekawostek tej nocy: zmywałam naczynia o 5 rano, mój kochany host brat żartowniś mówił, że gorzej pozmywanych naczyń nie widział i prawie wymiotował pijąc z kubka. Muszę to znosić codziennie, ale go uwielbiam.
Zrobiliśmy znowu fort, ale go po 30 minutach zniszczyliśmy bo nie było widać telewizora.

Sobota, 28.07
Wstaliśmy po jakiś kilku godzinach snu, wszyscy porozchodzili się po domach. Ja, Tina, Jimmy (tata), Austin (kuzyn) i Shianna pojechaliśmy do miasta niedaleko - Modesto - na zakupy.
Chyba z godzine byłam z Shianna w Forever 21, Jimmy dał Shiannie swoją karte kredytową więc oszalała.
Jimmy - " Hey Shianna you need to know the password. The password is.. THE NIPPLES" kochany tata.
Była proocja BUY ONE - GET ONE FREE. God damn it kocham Ameryke.
Kupilismy rzeczy do szkoły - kocham szkolne zakupy.
Zaopatrzyłam się w śliczne Nike za $69 na wf.
Jimmy kupił sobię nowe buty i .. od razu je założył. Chodził i mówił God that schoes are so comfortable. I look damn sexy
Na co Shianna - Dad you're a faggot
Jimmy - Dont hate me because Im so beautiful
Trafiła mi się najlepsza rodzina na świecie.

No i Austin to takie śmieszne dziecko, ma 13 lat i bawię się z nim znakomicie :)
Austin - Do you have cars in Poland? Do you have green signs in Poland? Do you have...jego mama - Jesus Austin......Austin - Do you have Jesus in Poland?
Cały czas z nim prawie płaczę ze śmiechu.

Wieczorem razem z rodzicami Csariny, nia i Shianna pojechaliśmy na kręgle. Tak bardzo przegrałam życie.. Chyba jestem najgorszym graczem świata.

Co do rodzin - nie każdy ma tutaj kolorowe życie. Dużo jest rozbitych rodzin, czy takich z problemami, np - alkoholem. Tak jak i w Polsce,

Shianna nocowała tego dnia u chłopaka - z którym chyba nie jest, ale ja się tam nie mieszam w ich związek bo to nie moja sprawa. Ja mogłam pójść na impreze do Jake'a, ale zostałam w domu z Devinem i kuzynami. Oglądaliśmy podobno the best movie in the world, ale ja usnełam..

Niedziela, 30.07 - coś pomieszałam, zapodział mi się gdzieś jeden dzień w datach..
Dziś siedzimy w domu cały dzień, posprzątałyśmy w końcu nasz pokój z Shianna, byliśmy na rodzinnym obiedzie bez Devina bo spał  Alissa - ' dude i forgot that we have a brother '. Całkiem nieżłe, mongolskie jedzenie. Jadłam jakiś makaron z kurczakiem.
Pogadałam dziś trochę na skype, a teraz siedzę z Devinem i on ogląda film, a ja piszę tą najdłuższą na świecie notkę... Mieliśmy iśc na jet ski na jezioro jak odpoczniemy po obiedzie, ale wszyscy zasneli.. Teraz już się ściemnia.

JUTRO ZACZYNA SIĘ SZKOŁA, KONIEC WAKACJI!

Ciekawostki:
  - Tutaj są 3 miesiące szkoły, 3 tyg wolnego.. i w kółko, a potem 2 miesiące wakacji. Każdy piątek jest wolny, tylko 2 miesiące w roku chodzi się w piątek do szkoły. Do tego jest dużo świąt jak no President Day.
  - Tak, wszyscy tutaj używają słowa DUDE
  - Szkoła to nie jest jeden budynek tylko z 6
  - Tubylcy nie cierpią Baracka Obamy i uważają go za złego prezydenta
  - Rzecz taka jak SPACER tutaj nie istnieje
  - Jeden z moich kolegów się mnie spytał czy Polsca jest w Usa
  - Moja rodzinka to trochę polacy, bo mama Jimmiego urodziła się w Polsce i w czasie 2 wojny światowej przeprowadziła do Niemiec
  - Moim największym problemem teraz jest to czy kupić iPhone 4s ( bo tutaj one kosztują np $188 czyli niebo, a ziemia porównując z polskimi cenami ) czy poczekać do świąt na iPhone 5 -  więc zatroskana nie jestem

Mam szczęście, że trafiłam na takich ludzi na jakich trafiłam. Czuję się dużo bardziej komfortowo rozmawiając z kolegami i słysząc ' Im so happy we have classes together and you should totally sit by me' Daje mi to większą pewność siebie bo znam już sporo osób ze szkoły, staje się mniej zależna od host siostry dostając wiadomość 'come to the party we can pick you up! ' i czuję, że powoli się zadomawiam.

 


u Travisa ( to ten co wyglada jak retard )

Jayson

Wracając z Candy Rock

Jayson,Csarina,Shianna

Candy Rock. Z tyłu Jake i Rayan

11 godzin lotu

Pierwszy hamburger. In and Out

Valley Springs

W Lodi przymierzając wszystko

Na pierwszej imprezie - On jest pół polakiem, ale nic nie wie o Polscę. Nie pamiętam jego imienia,  w sumie prawie całą noc z nim przebywałam

Podczas wyżej wspomnianej gry

Poranek 

basen Travisa, z tyłu jest mały wodospadzik, a dalej jest widok na całą dolinę

Shianna <3 wracając z In and Out po kinie

Volleyball Camp

Rayan i nasz FORT

Cameron

Jake

Rayan i Jake - tylko my dokończyliśmy film

Shianna - CANDY ROCK

CANDY ROCK

FORT

Movie Night

Candy Rock
Csarina!

Buziaczki, tesknie i kocham <3

15 komentarzy:

  1. Aaa wspaniale, że masz tak fajna host siostrę, że zabiera Cię na imprezy, poznajesz ludzi i -się nie nudzisz- :)).
    Jeju ja bym chyba bardzo spanikowała, gdyby samolot się spóźnił... Musiałś płacić za lot do SF?
    Pozdrawiam :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wielkie szczęście :)
      Nie musiałam bo miałam jakby bilet całościowy, że cokolwiek się stanie muszę dotrzeć do końca trasy.

      Usuń
  2. jak ci zazroszcze ze mialas tyle czasu przed rozpoczenciem szkoly :))
    impreza za impreza, mam nadzieje ze u mnie ich tez nie bedzie brakowalo ;D
    a okolice sa przepiekne, ja bym chyba ciagle myslala ze snie i sie obudzic nie moge.
    a wieec duzo szczescia pierwszego dnia w szkole i milej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jednak te 10 dni duzo mi daly:) juz bylam 3 razy w szkole wiec czuje sie dzieki temu wszystkiemu pewniej.
      Bardzo piekne!

      Dzieki!! :)

      Tobie tez zycze szczescia! Ile dni Ci zostalo?

      Usuń
    2. do szkoly cale dwa tygodnie a do wylotu tydzien :)

      Usuń
  3. Hej!
    Ach! doczekałam się kolejnej notki! Strasznie fajnie, że tak się zadomowiłaś. Masz już wielu znajomych i w ogóle chyba dobrze się tam czujesz prawda? :D
    Pisz częściej, jak będziesz miała czas. I koniecznie opisz swój pierwszy dzień w szkole, jak wyglądały poszczególne lekcje, jak ludzie, nauczyciele i w ogóle!! :)
    Trzyyyymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ale ci zazdroszczę! widać, że się nie nudzisz :) świetnie trafiłaś

    OdpowiedzUsuń
  5. mam pytanie jestes modelką ? ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, tak z troski tylko o Twoje pieniądze ;> Z tego co Wiem i Ty już na pewno też, w USA nie ma kart SIM, do tego są inne częstotliwości sieci. Szkoda by było, żebyś wydała te 2 Frankliny na iPhona, niby strasznie tanio, ale biorąc pod uwagę, że w Polsce nie będzie Ci ten iPhon działał, to jednak kasa wyrzucona w błoto. Zawsze możesz go jeszcze sprzedać przed wyjazdem, ale de facto po co tyle zachodu? No i z tego co wiem, jak kupisz bez umowy, w iStore to za te niecałe 200$ to i tak masz niezdejmowany lock na AT&T :/ No chyba że jest jakiś sposób, o którym nie wiem, wtedy prosze o informacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. co do IPhone wystarczy poczytać :) do niedawna (zbyt dużo ludzi oszukiwało i na 99% zaniechali tego procederu) istniała amerykańska infolinia Apple, na kórą się dzwoniło, podawało numer seryjny telefonu i mówiło, że potrzebne jest zdjęcia sim-locka (AT&T) bo mieszka się JUŻ w europie i robili to od ręki i za darmo. Nie jestem tylko pewna czy to jeszcze działa (ok 2 miesiące temu ludzie z Polski przestali dostawać natychmiastowe i pozytywne odpowiedzi o zdjęciu blokady). Drugim sposobem jest kupno (za dosłownie kilkadziesiąt pln)specjalnej karty, która zdejmuje Sim-locka na stałe, ale ma pewne przeciwskazania (radze po prostu zagłębić się w temat i poczytać.) +jeśli chodzi o fale w USA i Europie... od kiku lat (no może od 2) telefony produkowane są w taki sposób, żeby działać na całej kuli ziemskiej (istnieje funkcja do przełączania z 4 na 3 falowe czy jakoś tak, lub robi się to automatycznie). z tego co wiem w IPhone i BlackBerry już dawno nie ma tego problemu i dlatego właśnie ludzie biznesu i showbiznesu, którzy podróżują non stop, mają albo iphone albo blackberry ;) żeby z każdego zakątka (no prawie;p)ziemi, móc się kontaktować ze światem :)


    O. Z ciekawości wpisałam też hasło do google ;) pojawił się nowy sposób (i nie mam pojęcia czy skuteczny, ponownie... należałoby zagłębić się w temat na forach-skarbnicach wiedzy ;). http://simlock24.pl/simlock/Iphone/4S/

    A tutaj link do karty o której pisałam wyżej, omija simlocka ;) http://www.ipod.info.pl/index.php/gevey-ultra-s-omija-simlock-w-iphone-4s/


    Pozdrawiam! :D (tak. tak. zafiksowałam się na IPhone'a i wydawać by się mogło, że z całego posta zapamiętałam tylko to i komentarz nade mna :D) nie jest tak, ale nie będę już nic dodawała bo i tak jest przydługawo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah dziękuję bardzo za te informacje!
      Czytałam już o częstotliwościach i kartach sim, ale im więcej informacji tym lepiej :)

      Usuń
    2. Mam złą wiadomość :/ iPhone za 200$, to wersja 16GB, do której trzeba jeszcze podpisać umowe na 2 lata... :/ bez simlocków ani umowy, można kupić iPhona od 650$ za 16GB do 850$ za 64GB. Sprawdź sama na applestore. Too good to be true...

      Usuń
  8. ohh intensywnie spedzasz swoje pierwsze dni w US! haha super! :)
    mam pytanie..czemu potrzebujesz biologi albo chemii do zdania GED'u? wybierasz sie na jakies studia zwiazane z tym czy jest to jakas koniecznosc o ktorej nie wiem?

    OdpowiedzUsuń