środa, 22 stycznia 2014

Tydzien

Minął już grubo ponad rok od mojego pierwszego postu "Tydzień" na blogu, a ja nadal czuję wszystko to co mi towarzyszyło pisząc go. Ekscytację, strach, smutek, a przede wszystkim ciekawość. Dużo się zmieniło od tamtego czasu. Na pewno dorosłam. Śmieszne, że to mówię, ale  tak mi się zdaje. Muszę być odpowiedzialna za siebie, mieć się na baczności i nie zginąć w tym dziwnym mieście, kraju. Daję rade. Jest dobrze.

Tęsknie, ale nie przeszkadza mi to. Tęsknota boli, ale jest spoko. No to super powiedziałam. "Tęsknota jest spoko"  Tęsknota to nadzieja. Wyczekiwanie. Czasami tęskno nam do czegoś czego jeszcze nawet nie znamy. Na przykład wolności. OD MATUR! lub sesji. Albo zimy. Ja też miałam tutaj zimę przez jakiś czas. Za zimą nie tęsknie.
Tęsknie za to za nartami z dziadkiem, jego żoną i moją przyjaciółko-siostrą Elą. Za śmianiem się z jej niedopasowanego kombinezonu i nazywaniem jej Ronem.

Moja mama przylatuje do mnie za 129 dni. Na reszcie mogę tego nie ukrywać haha! Rok temu, wbrew regułom CHI odwiedziła mnie mama w środku wymiany na ponad 3 tyg. Dużo z was o to pytało, ale nie mogłam głośno o tym mówić. Było super, pojechałyśmy sobie do LA jeszcze z Shiannka i Alissa w moje 18 urodziny. Wydaje się jakby to było wczoraj, a jednak było to ponad rok temu. Czas leci.

Chciałabym wam tutaj bardzo podziękować za obecność. Każde wyświetlenie lub komentarz znaczy baardzo dużo. <3

Aha, przy okazji zapraszam na bloga

http://dayintravel.blogspot.com/

prowadzonego przez moją bratnią duszyczkę. :) Super nowy blog wow wow podróże małe i duże będą tam opisane KROK PO KROKU ;)

Siedzę sobie teraz i myślę jak bardzo nie chce mi się wracać w poniedziałek na uczelnie. W sumie to we wtorek, a no właśnie może wam powiem jak będzie wyglądał mój plan na nowy semestr.

Poniedziałek - nic lub yoga. Nie mogę się zdecydować czy wziąć yogę by mieć powód by rano wstać z łóżka i płacić za transport do szkoły lub nie płacić ani za zajęcia ani transport i nie mieć tego dnia żadnych zajęć. Muszę zacząć się ruszać bo umrę z braku ruchu, ale może po prostu kupie sobie jakąś płyte z fitnessem haha. Bieda.

Wtorek i Czwartek mam to samo - Socjologię, Filozofię i Chemie lub Neurologie Behawioralną. Jestem na liście oczekujących Chemii więc się okaże. Zajęcia od 9 do jakiejś 4 po południu. Nie tak tragicznie.

Środa i Piątek NIC :D

Ale jestem jeszcze zapisana na Historię Sztuki i Personal Health, tylko, że to online classes. W sumie to prawie 17 credits czyli więcej nie mogę wziąć w tym semestrze. Limit. Na samą myśl o historii sztuki chce mi się spać, kto wymyślił to jako wymóg do licencjatu? Na filozofie nie narzekam bo lubię.

Aha no i brawa dla mnie zaliczyłam laboratorium z rysunku. HURA. Wszyscy co Michael z moich zajęć pytał nie zdali, w tym on, więc to super wiadomość. Nie wiem co w tym było trudnego? Gallery viewing lab rzeczywiście brzmi groźnie... (???)

Byłam sobie w Tahoe przez 3 dni, było super pomijać moją wysypkę, która nie schodziła przez cały wyjazd. Wiem, obrzydliwe, ale nie była taka straszna. Już zeszła jakby co. Jest podejrzenie, że mam alergie na moją kicie :((( Oby nie bo to moja kochana najsłodsza kicia, którą taaak bardzo kocham, że czasem ze wzruszenia jak ją przytulam to chce płakać. To chyba instynkt kocierzyński. <<< GAAY

Poza tym były moje urodzinki. 19ste. BLEH. Wolałabym mieć 18 lat forever mimo, że tutaj nadal nie jestem pełnoletnia. Jeszcze tylko 3 lata.......

Dodałabym jakieś zdjęcia, ale to oznacza, że muszę wstać i podłączyć telefon do komputera więc mi się nie chce. :( Macie mojego instagrama, tam relacje z mojego życia 24/7. Serio, mam problem jeśli chodzi o instagram.

Dodatkowo, David z psychologi jest teraz z moją współlokatorką Niną. Obrzydliwe haha! Nie dają mi spać, kocham ich oddzielnie, ale nienawidzę razem. Zabrał nas za to do Monterey Bay parę dni temu wtedy było fajnie i ich nie nienawidziłam. :) Nie wiem czy już wam mówiłam, ale David to ten chłopak który zna się z Masonem od pierwszej klasy a odkryliśmy to po ostatnich naszych zajęciach razem.

Jutro znów zdaje prawo jazdy, oby tym razem mi się udało bo wiocha.

OK, trzymajcie kciuki i ogólnie się trzymajcie,

buziaki i do napisania :*

PS! Dopiero teraz odkrylam na fb folder "OTHER" w wiadomosciach, do ktorego wpadaja wiadomosci od osob, z ktorymi nie jestes znajomymi. Oooops obiecuje, ze odpowiem na wasze wiadomosci najszybciej jak sie da.... Troche ich sie nazbieralo.

4 komentarze:

  1. mega lubię Twój szczery, polewczy sposób pisania :) fajnie, że piszesz też, że tęsknisz, bo, jak Ci już z resztą zdążyliśmy wypomnieć, czasem się wydaje, że masz idealne życie itd taki American Dream all day all night :)
    trzymam kciuki za Twoje życie w Kali!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) idealne moje zycie nie jest, ale blizej niz dalej do tego idealu pewnie jest! buziaki!

      Usuń
  2. To dziwnie tak że w Polsce możemy już szaleć i wgl a w Stanach nie ;< Ja lece do Stanów na miesiąc w wakacje a nie mam skończonych 21 lat i troche dziwnie, nigdy nie bede mogla nawet wyjsc na impreze do klubu ;< tzn wejsc to jeszcze wejsc ale pic? ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tutaj są kluby 18+ ;) a alkohol jakoś zawsze się znajduje więc jeśli chodzi o szaleństa to aż takiego braku nie ma :)

      Usuń