wtorek, 25 lutego 2014
Co daje studiowanie za granicą? Czy warto jechać na wymianę?
Podczas gdy mój kot wciska mi się pod pachę, starając się dostać do mojego laptopa i wymusić na mnie odtworzenie jej po raz kolejny filmiku z miałczącymi kotami, co by mogła się na nie gapić i rozmyślać jak się tam znalazły, pomyślałam, że czas na nowy post.
Do rzeczy.
Z punktu widzenia nastolatka, czy rodzica, wymiana licealna lub jakakolwiek forma nauki za granicą ma swoje zalety i wady o których warto wspomnieć. Z punktu widzenia biologiczno-psychologicznego jest ich nawet więcej!
Prawdopodobieństwo, że przeczyłaś dziesiątki postów na różnych blogach poświęcanych wymianie do USA aż w końcu trafiłeś na ten jest przeogromne, a więc postaram się Ci pomóc. :) Dostałam dużo e-maili od was z pytaniem o pomoc przy przekonaniu rodziców by zgodzili się was puścić za granicę do szkoły/ na wymianę. Dużo z was narzeka, że żadne argumenty do nich nie przemawiają więc pozwolę sobie zamieścić swoje. Zacznę od tych gorszych.
Argumenty przeciw:
1. Tęsknota - Słowo mówi samo za siebie, ale mogę dodać, że nie wszystkich ona męczy jednakowo.
Pierwsze miesiące swojej wymiany przeżyłam w takiej codziennej ekscytacji tym, że jest nowy dzień, że tęsknoty jako takiej nie było wcale. Bardzo mnie to dziwiło i nie dowierzałam w to co się ze mną dzieje (lub bardziej - nie dzieje.)
Jako dziecko, czy nawet nastolatka, tęsknota była jedną z moich słabych stron. Do mamy tęskniłam tak, że było to aż żenujące. A tu proszę, niespodzianka.
Jak teraz o tym myślę to jedyne co przychodzi mi do głowy, oprócz oczywiście faktu, że na początku wszystko jest niesamowicie ekscytujące i nie ma się czasu na tęsknotę, jest racjonalne myślenie, które przynajmniej większości z nas czasem towarzyszy.
Będąc tysiące kilometrów od domu tęsknota wydawała mi się głupotą. Nie mogłam zmienić mojej sytuacji i tego, że co by nie było do domu przez rok nie pojadę. Poco się tyle męczyć żeby wyjechać na wymianę, by potem tęsknić tak, że chcę się wracać? Bez sensu.
Kiedy jednak już zatęsknicie za domem, pomyślcie o tym inaczej. Powtarzałam i będę powtarzać, że tęsknota to nadzieja. Oczekiwanie na to za czym tak tęsknimy owszem boli, ale też motywuje i sprawia, że codziennie rano budzimy się z jakimś tam, lepszym czy gorszym powodem by wstać i przeżyć kolejny dzień.
2. Miejsce pobytu lub ludzie się tam znajdujący nie koniecznie mogą nam pasować.
" -Małe miasteczko nie oferuje tylu atrakcji co duże miasto
-Ciężko jest samemu gdzieś dojechać – trzeba prosić o podwiezienie
-Zasady, sposób żywienia, czy poziom życia u host family mogą się różnić od naszych przyzwyczajeń. " Tą listę argumentów znalazłam na USAADVENTURE.
Zgadzam się z tym. Będąc na wymianie masz praktycznie zagwarantowanie mieszkanie w małym mieście. Wady i zalety takiej sytuacji sami znacie. Podwózka - udręka największa, ale da się przeżyć, poważnie. Zasady w każdym domu są inne. Jeśli bardzo nie podoba Ci się sposób życia swojej hostfamily - możesz ją zmienić! Z doświadczenia: Mason gościł exchange studentkę ze Szwajcarii przez kilka miesięcy. Burzliwe życie jego rodziny jej nie odpowiadało i teraz mieszka z kimś innym. Na facebooku wymienców swego czasu toczyła się dyskusja apropo organizacji goszczących i ich podejścia do owych sytuacji. Link do grupy na fb . Moim zdaniem to wszystko zależy od miejsca w którym jesteście. Moja koordynatorka z CHI była bardzo dobra, ale wiem, że inni mają inne doświadczenia z pracownikami CHI.
3. "Przytyjesz" No i nawet jeśli to co z tego? Po powrocie do domu to zgubisz. Większość tego to i tak woda zebrana w organizmie, która jest tam zatrzymana poprzez przesolone potrawy amerykańskie, które sprawiają wrażenie, że puchniesz. Ja nie przytyłam nawet kilograma. Nic specjalnego nie robiłam w tym celu.
4. Powtarzanie klasy w liceum lub czasochłonne nadrabianie zaległości. Coś za coś. Przygoda życia vs. "rok w plecy" w polskiej szkole - (który otworzy Ci oczy na świat i samego siebie).
5. Cena. Nie każdego na to stać. Istnieją jednak opcje tańsze, lub nawet darmowe - jak stypendia. Po inspiracje czy pomoc zapraszam tu > http://american-swiss.blogspot.com/
Nic więcej nie przychodzi mi go głowy co do wad, które naprawdę są uciążliwe do tego stopnia, że warto o nich wspomnieć.
Teraz to co bardziej was interesuje, mianowicie,
Argumenty za:
1. Po pierwsze oczywiście znajomość języka angielskiego, (która w tych czasach nie jest już plusem, a wymogiem dla waszych przyszłych pracodawców) ZNACZNIE SIĘ POPRAWI. W wielu przypadkach nawet udoskonali, bo zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z was jest już na wysokim poziomie tego języka.
Po kilku miesiącach bez problemu będziecie się porozumiewać po angielsku jak mistrzowie.
2. Przygoda życia, której nigdy nie zapomnicie. I uwzględniam tu wszystko co podczas tego roku wywołało uśmiech na waszych twarzach. Czy była to chociażby wyprawa w góry Colorado z grupą ze szkoły, do oceanu podczas Skip Day, znaku Hollywood, czy najwyższego budynku miasta takiego jak NY, nie mógłbyś tego doświadczyć inaczej jak dzięki wymianie. Może jakaś nowa miłość? ;) Albo przyjaźń do końca życia i jeszcze dłużej. Kto wie kogo poznasz! Prom, Football Games, Cheerleaders, pączki czy szejki o najpyszniejszych smakach - typowe amerykańskie oczekiwania będą na Ciebie czekać razem z szafką, której nie da się otworzyć w High School, pełnego nauczycieli których obchodzisz Ty i Twoje życie.
3. Znajomości nie tylko te do końca życia ze swoją host rodziną, ale też te międzynarodowe. Pamiętaj, że będąc na wymianie poznajesz nie tylko amerykaninów, ale także innych exchange studentów. Z tej okazji ja, osobiście znam osoby z najróżniejszych zakątków świata. Począwszy od innych krajów Europy (Portugalia, Włochy, Chechy, Francja...., poprzez południową Amerykę - kolumbijczyków, brazylijczyków, przez samą Azję, jak Tajwan, Mongolia czy Japonia aż po Australię i Nową Zelandię. Uwierzcie mi, to wspaniałe poznać ludzi z kulturą tak odmienną od Twojej.
4. Dojrzejecie. Tutaj nie ma już LAUNDRY FAIRY, sami robicie sobie pranie, płacicie rachunki za telefon, załatwiacie sprawy w banku lub u lekarza. Uczycie się samodzielności.
5. Lepsze rozumienie ludzi, świata. Np, dlaczego w USA nastolatkowie mają obsesje na punkcie mienia chłopaka/dziewczyny? Są "samotni", mają wielu znajomych, ale potrzebują kogoś kto będzie tylko ich. Czy rasizm lub homofobia naprawdę istnieją, czy my to kreujemy? Nasze oczy otwierają się na wiele aspektów życia codziennego o których nie pomyśleliśmy sami z siebie w Polsce, tzn, przynajmniej nie ja.
6. No i najważniejsze jak dla mnie. MASA nowych możliwości. Począwszy od uprawiania najróżniejszych sportów czy brania udziału w sztuce teatralnej poprzez odkrywanie nowych zainteresowań i pasji, aż po nowe możliwości edukacyjne.
Ja dzięki wymianie zrozumiałam, że chciałabym studiować procesy zachodzące w mózgu. Udało mi się to dzięki Psychologii i wycieczce do Szpitalu Psychiatrycznego w Napa, Kalifornii.
Postanowiłam zostać tu na studia i przekonać czy to na pewno to, czego chcę. Zawsze wydawało mi się, że przedmioty ścisłe nie są dla mnie. chemia, biologia czy anatomia to był koszmar, którego nigdy nie miałam zamiaru doświadczać w jakiejkolwiek formie z własnej woli.
Wszystko się zmieniło właśnie dzięki wymianie.
Cabrillo College, który przyjął mnie tylko dlatego, że zdałam egzamin GED podczas wymiany uświadomił mi tak wiele.
Obecnie jedne z moich zajęć to Psychologia Biologiczna, inaczej zwana Neurologią Behawioralną.
Bałam się tego kursu histerycznie. Po przejrzeniu książki pamiętam, że złapałam się za głowę i klnełam do siebie przekonana, że na pewno sobie NIE poradzę. Grunt to optymizm, nie?
Właśnie otrzymałam wynik mojego pierwszego egzaminu - A. Quizy również ze średnią A. Dwa lata temu jakby mi ktoś powiedział, że nauka procesów chemicznych zachodzących w najróżniejszych, najmniejszych częściach układu nerwowego będą mi sprawiały frajdę to bym się kłóciła, z pewnością.
Cała ta biologia i chemia której się uczę sprawia mi po prostu przyjemność. Polska szkoła dała mi do zrozumienia, że nie nadaje się do niczego co jest przedmiotem ścisłym. Ja oczywiście sobie nie pomagałam idąc do liceum z raczej humanistycznymi rozszerzeniami lub wiecznym narzekaniem na chemie, fizykę czy matmę, bez specjalnych starań głębszego zrozumienia tego. Wymiana dała mi drugą szansę na odnalezienie tego co mnie interesuje.
Obecnie rozważam aplikowanie do programu radiologicznego w szkole. Radiologist Technican degree prosto z Cabrillo. Da mi to możliwość pracowania jako radiolog tuż po Junior College! Oczywiście, na tym nie poprzestanę. Planuje mój transfer zrobić nie poprzez kierunek Psychologii, jak wcześniej planowałam, a Neurologii. (Tutaj jest opcja szkoły medycznej której boje się bardzo i próbuje ominąć, co się nie uda) - Finalnie zostając neuroradiologiem. Jest to świeży pomyśl, który możliwe, że się zmieni.
Konkludując,
Wymiana nie tylko da Ci możliwość trenowania jako czirliderka czy spaceru po moście Golden Gate, ale także nauczy Cię tak wiele, że sam w to nie uwierzysz. Może również odkryjesz kierunek w którym chcesz podążać w przyszłości?
Z punktu widzenia biologicznego. Stymulacja, "ćwiczenia" mózgu, wiadomo, są ważne. Jak lepiej ćwiczyć lewą półkulę niż poprzez zostanie osobą, która jest dwujęzyczna?! Lewa część mózgu odpowiada za logiczne procesy myślowe, to ta "ścisła" część, która jest również odpowiedzialna za język, mowę. To chyba wiedza ogólna, wiesz to Ty i ja. Ja zgaduję, lub mam nadzieje, że dzięki posługiwaniu się dwoma językami lepiej mi się myśli. Jak już mówiłam, zauważyłam u siebie znaczną poprawę w rozumieniu przedmiotów ścisłych, logiki czy samej matematyki! Tak jak w Polsce w liceum byłam laikiem, który nie przywiązywał znacznej uwagi do tego, czego się uczył, tak tutaj... coś mi się stało i stałam się osobą, która nie jest zadowolona z wyniku egzaminu ponieważ było to 94%, a nie 100. Próbowałam sobie to wytłumaczyć i wszystko zwaliłam na moją lewą półkulę mózgu, może i błędnie. Ważne, że mam winowajcę.
A więc czy warto? WARTO.
Trzeba jednak pamiętać, że wyjazdy tego typu nie są dla wszystkich. Czy dasz sobie radę z kompromisami życia na obczyźnie wiesz tylko Ty. Nie zawsze będzie kolorowo, Twoje podejście to 80% sukcesu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawy post :)
OdpowiedzUsuńświetny post :) argumentem numer 1 moich rodziców jest moje bezpieczeństwo:/ "zabiją cię albo zaginiesz! tam jest tak niebezpiecznie!"
OdpowiedzUsuńWymiency wlasnie dlatego sa w malych miastach. Bezpieczenstwo I brak pokus
UsuńFantastycznie to wszystko opisalas!! Swietne argumenty, doswiadczam tego samego, co najwazniejsze - odkrycia tego co tak naprawde mnie interesuje. Dzieki za uwzglednienie mnie jako inspiracji :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie z neurologia :*
Pięknie to opisałaś. Hmmm...nasze polskie licea chyba bardziej starają się nam udowodnić jak kiepscy jesteśmy. Pomimo, że mam średnią 4,37 po pierwszym semestrze to i tak się czuję jakbym do niczego się nie nadawała. Ciągle mam wątpliwości co robić w życiu. Parę dni temu przeniosłam się z mat-fiza na biol-chem (chciaż coś ;-)) Obecnie chodzę do klasy 1LO a w przyszłym roku wyjeżdżam na wymianę do USA. :D nie wiem jak się potoczy me życie ale twój post bardziej mnie uskrzydlił :-)
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE :-DDDDDDDDDDDD
opowiedz mi coś o tym ged , bo za rok chcę jechać na wymianę i zdać tą maturę ,żeby nie trzeba było powtarzać klasy i wgl, bo chyba ged u nas w polsce uznają ? jak wyglądało , jakie dokumenty musze mieć i wgl , z góry dziękuje , uwielbiam twój blog !
OdpowiedzUsuńcytując siebie "GED - jest to odpowiednik High School Diploma, który dostaje się będąc Seniorem w amerykańskim liceum po otrzymaniu odpowiedniej ilości kredytów, które zbiera się przez całe 4 lata nauki tam. Kwintesencją ukończenia szkoły jest tak zwane Graduation, czyli ta cała uroczystość wręczania dyplomów. Moja jest 12 czerwca i nie mogę się już doczekać, bo mimo, że nie dostanę diploma to i tak mogę wziąć w niej udział i też coś tam otrzymam.
UsuńNapisałam to podczas mojej Spring Break i zajęło mi to 2 dni. Zabrakło mi jakiś 2 pytań poprawnie, aby napisać to with honors więc jak widać TO NIE JEST TRUDNE ANI TROCHĘ. Jestem trochę na siebie zła bo te dwa pytania prawdopodobnie mi poszły podczas partii Social Studies na której o mało co nie zemdlałam z głodu i bólu głowy. Polecam się najeść przed takowymi testami bo jak widać jedno czy dwa pytania robią różnicę. Jednak zdanie tego with honors nic nie zmienia, możesz się tylko czuć mądrzej, bo uczelni nie obchodzi jak dobrze to napisałeś, ich obchodzi tylko i wyłącznie to czy to zdałeś." Post "Studia w USA"
O prosze, ktos po podobnych "przezyciach" do moich :) ja tez tesknilam cale dziecinstwo popadajac w histerie na wszelkich obozach, a tutaj tesknota niemal calkiem uleciala. Super post, fajnie sie czyta o Twoim dalszym amerykanskim zyciu, to jest mega inspirujace, bo trzeba miec jaja, zeby robic to co Ty ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Ok what? Love the coolest person you will ever know -GOOSE
OdpowiedzUsuńhej, czytam twoj blog od samego pcozatku, a tematem wymiany interesuje sie od ponad 3 lat. Nie jestem na tyle odwazna, zeby podjac ta decyzje, bo to jest rok. Czy moglabys mi powiedziec jak wygladaly twoje poczatki w USA? Czy majac polskie prawo jazdy mozna tam prowadzic, jak to jest z social life? Wiem, ze ty od poczatku mialas znajomych ale to chyba ptrzytrafia sie nie wielu osobom.
OdpowiedzUsuńNapisz do mnie na catherine.anne@aol.com
zgadzam się, co do plusów i minusów takich wyjazdów. Chociaż moim zdaniem zalety zdecydowanie przewyższają wady :) sama zdecydowałam się na podobną przygodę i z każdym dniem jestem coraz bardziej podekscytowana. Nie wyobrażam sobie teraz przerwania przygotowań do mojej emigracji. We wrześniu zaczynam studia w Londynie, a pod koniec czerwca wyjeżdżam już do Anglii. Nawet jeśli dostanę tam przysłowiowego 'kopa w dupsko' to i tak nigdy nie będę żałować tego, że odważyłam się na taką przygodę i myślę, że akurat Ty świetnie mnie pod tym względem rozumiesz :)
OdpowiedzUsuńprzy okazji, będzie mi miło jeśli zajrzysz na mojego bloga właśnie o studiowaniu w Wielkiej Brytanii i emigracji, zapraszam:
www.magdalenelondon.blogspot.com
Find latest mobiles.??
OdpowiedzUsuńhttp://hintamobile.com/Galaxy-Ace-Style-wor-4119.html
http://aldonaiscoming.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRównież uważam, że wymiany są świetnym pomysłem, tym bardziej, jeśli uczelnia coś takiego organizuje i zachęca do tego studentów :)
OdpowiedzUsuńczeeeekamy na nowa notke! :)
OdpowiedzUsuńJa byłem na erazmusie w Hiszpanii i polecam kazdemu :)
OdpowiedzUsuńJa na byłem na erazmusie w Hiszpanii, spędziłem tam rok. Polecam każdemu, podróże kształcą ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;) http://aldonaiscoming.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowa notka plissssssss
OdpowiedzUsuńświetny blog, czekam na nowe notki
OdpowiedzUsuńa tymczasem u mnie - troszkę inaczej, bo o moich planach o studiowaniu w UK
http://thegyc.blogspot.com/
Wymiana to naprawdę świetny pomysł. Dzięki takim wyjazdom nie uczymy się tylko ich kultury, ale po prostu życia :). Znalezienie się w innej szkole, wśród innych uczniów i nauczycieli, zobaczyć jak to wygląda u nich, cały tok nauczania. Ojj myślę, że to naprawdę świetna sprawa. Bardzo bym chciała aby kiedyś udało mi się tak wyjechać, fascynują mnie inne kraje ich podejście do życia i kształcenia.
OdpowiedzUsuńEkstra post! Zazdroszczę Ci odwagi, ale ostatnio sama się mocno zastanawiam i może spróbuję swoich sił.. Nie myślę jednak o USA, ale o Skandynawii. Zapraszam tutaj - studiazagranica24.pl/. W przystępny sposób przedstawiane są poszczególne kierunki studiów w różnych krajach Europy. :>
OdpowiedzUsuńGratuluję świetnego bloga :) Gdyby tylko moja uczelnia oferowała taką okazję, sama chętnie pojechałabym na wymianę.
OdpowiedzUsuńW ramach wymiany na rok, dwa, czemu nie. Warto próbować. Jednak tylko mała część studentów ma taką opcję. Raczej decydujemy się na szukanie lokalnych uczelni i kształcenie się w Polsce, w pobliskich nam miastach.
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Dużo przydatnych wskazówek i informacji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też studiowalam za granicą. Mimo to, po powrocie do Polski - ciężko było mi znaleźć ciekawą ofertę pracy. Dlatego też zgłosiłam się do MG Solutions - to agencja pracy w moim mieście :) Wam też polecam, warto mieć na nich namiar.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś myślałam o studiach zagranicznych. Wybrałam jednak studia prawnicze - https://www.prawowroclaw.edu.pl/oferta/prawo-5-letnie-studia w Wyższej Szkole Prawa we Wrocławiu i nie żałuję ;) Ciekawie jednak opisujesz jak wygląda to za granicą. Zastanawiam się jak różni się poziom nauczania. U nas na uczelni poziom jest naprawdę wysoki :)
OdpowiedzUsuńStudiowanie zagranicą to akurat nie dla mnie, wolę pozostać w kraju. I tak zastanawiam się nad wyborem kierunku. Bardzo ciekawie prezentuje się architektura na https://wseiz.pl/uczelnia/wydzial-architektury/architektura-i-stopnia/ i myślę, że będę z nią właśnie wiązać swoją przyszłość
OdpowiedzUsuń